Wysoka porażka Arsenalu na Anfield

    Wysoka porażka Arsenalu na Anfield

    photo-oxser / Shutterstock.com

    photo-oxser / Shutterstock.com

    Najciekawszym sobotnim meczem w ramach Premier League był pojedynek w Liverpoolu.

    Lider tabeli podejmował Arsenal. Mimo szybkiej utraty gola gospodarze wysoko wygrali.

    Byli zadowoleni

    Fani gospodarzy mieli powody do radości. Liverpool powiększał przewagę nad resztą stawki w ostatnich kolejkach i także w pojedynku z Kanonierami chciał okazać się lepszy. Arsenal jednak również liczył na sięgnięcie po trzy punkty. Nie mogło to dziwić, w końcu ekipa z Londynu walczy o zajęcie na koniec sezonu miejsca w pierwszej czwórce. Niespodziewanie to właśnie podopieczni Unaia Emery’ego jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Po niezbyt dobrym wyprowadzeniu piłki przez Liverpool goście stanęli przed szansą na gola. Iwobi zagrał do Maitlanda-Nilesa, a ten z bliska wpakował futbolówkę do bramki. To trafienie nie zraziło jednak gospodarzy, którzy bardzo szybko odrobili stratę jednego gola. W 14. minucie wyrównał Firmino, a fani zgromadzeni na Anfield mogli czuć się uspokojeni.

    Strzelali dalej

    Liverpool nie poprzestał na remisie i atakował dalej. Już dwie minuty po pierwszym golu po raz drugi na listę strzelców wpisał się Firmino. Tym razem Brazylijczyk przeprowadził świetną indywidualną akcję, podczas której zwiódł kilku rywali. To nie był jeszcze jednak koniec strzelania podopiecznych Jurgena Kloppa przed przerwą. W 32. minucie Salah asystował przy trafieniu Mane, a w doliczonym czasie tej części gry Egipcjanin sam wpisał się na listę strzelców, kiedy to wykorzystał rzut karny. Po zmianie stron gospodarze zdobyli jeszcze jednego gola. Po raz kolejny The Reds otrzymali rzut karny. Tym razem do piłki podszedł jednak Firmino, dzięki czemu po wykorzystaniu jedenastki zaliczył hattricka w tym spotkaniu. Liverpool zwyciężył aż 5:1 i pokazał, że w tym roku jest najmocniejszy od lat. The Reds nie przegrali jeszcze w tym sezonie żadnego meczu. W sobotę z wygranej mógł także cieszyć się Brighton. Zespół ten podejmował Everton i wygrał skromnie 1:0. Jedyne trafienie w tym spotkaniu zaliczył Locadia. Taki sam wynik widniał na tablicy w Londynie, gdzie Fulham rozprawiło się z Huddersfield.

    Koguty przegrały

    Niespodziewanej porażki doznał za to Tottenham. Podopieczni Mauricio Pochettino po awansie na pozycję lidera przed kilkoma dniami, tym razem nie zdołali sięgnąć po trzy punkty. Do przerwy w starciu z Wolves gospodarze prowadzili nawet po golu Harry’ego Kane’a i nic nie zwiastowało wpadki. W drugiej połowie to goście okazali się skuteczni i wypunktowali swojego rywala, jednak gol wyrównujący padł jednak dopiero w 72. minucie, a jego autorem był Bony. Nieco ponad 10 minut później wynik podwyższył Jimenez, a rezultat na 3:1 dla Wilków ustalił Costa. Wolverhampton jest najlepiej spisującym się beniaminkiem w obecnym sezonie Premier League. Po sensacyjnych wygranych z Chelsea i Manchesterem City zaskakującej porażki doznało też Leicester. Lisy podejmowały Cardiff. Na kwadrans przed końcem rzut karny zmarnował Maddison, a w doliczonym czasie gry gola dla gości strzelił Camarasa.