Trwa fatalna seria Marsylii w Ligue 1

    Trwa fatalna seria Marsylii w Ligue 1

    CosminIftode / Shutterstock.com

    CosminIftode / Shutterstock.com

    Po raz kolejny mocno rozczarował Olympique Marsylia.

    Drużyna ta nie wygrała w lidze od dawna, w dodatku wczoraj odniosła porażkę podczas meczu z Saint Etienne.

    Grają słabo

    Ostatnie wyniki drużyny z Marsylii są zapewne zaskoczeniem nie tylko dla jej kibiców, ale też dla piłkarzy. Ostatni raz zespół ten zdołał odnieść zwycięstwo w listopadzie. W grudniu Marsylczycy zakończyli zmagania w Lidze Europy z zaledwie jednym zdobytym punktem w fazie grupowej. Co więcej, kilka dni później odpadli oni z Pucharu Ligi, a na początku bieżącego roku zostali wyeliminowani także z Pucharu Francji. Nie widać więc zbyt dużych nadziei, że sytuacja się zmieni. Wczoraj Marsylia udała się na wyjazdowe starcie z Saint Etienne. Gospodarze aspirują do zakończenia sezonu na podium i jak się okazało, nie był to łatwy mecz dla gości.

    Nie utrzymali prowadzenia

    W pierwszej połowie padł tylko jeden gol. Co ciekawe był on autorstwa Strootmana. Marsylia prowadziła więc do przerwy i wydawało się, że być może jest to mecz, który odmieni losy zespołu na dalszym etapie rywalizacji w lidze. Na nieco ponad pół godziny przed końcem z rzutu karnego wyrównał jednak Khazri. Na domiar złego pod sam koniec Marsylia straciła kolejnego gola i przegrała ten mecz. Jego autorem ponownie był Khazri, a Saint Etienne sięgnęło po cenne trzy punkty. Obecnie ta drużyna zajmuje w tabeli trzecie miejsce i notuje passę trzech wygranych z rzędu. Strata do wicelidera, którym jest Lille, wynosi zaledwie jedno oczko.

    Kolejny remis

    Po raz trzeci z rzędu w lidze punktami musiał podzielić się Olympique Lyon. Zespół ten udał się do Tuluzy, gdzie gospodarze prowadzili do przerwy po bramce Durmaza. Na kwadrans przed końcem także Durmaz pokonał bramkarza gości i wydawało się, że gospodarze wygrają. Lyon jednak zabrał się do pracy i bramki Dembele oraz Fekira pozwoliły gościom na osiągnięcie remisu. Szczęśliwie swój mecz zremisowało Monaco. Podopieczni Thierry’ego Henry’ego podejmowali Niceę, która w trzydziestej minucie wyszła na prowadzenie dzięki bramce Saint-Maximina. Gospodarze mieli jednak później ułatwione zadanie, ponieważ przed przerwą czerwoną kartkę otrzymał Sacko. Monaco strzeliło jednak tylko jednego gola, którego autorem był Badiashile. Niespodziewanie to goście byli bliżej wygranej, lecz w 77. minucie rzut karny zmarnował Saint-Maximin i mecz zakończył się remisem 1:1.