Pierwsza porażka w sezonie drużyny Kamila Glika

    Pierwsza porażka w sezonie drużyny Kamila Glika

    Dziurek / Shutterstock.com

    Dziurek / Shutterstock.com

    W niedzielę w Ligue 1 w spotkaniu interesującym polskich kibiców Bordeaux pokonało na własnym boisku Monaco.

    Ekipa z księstwa przegrała 1:2, a cały mecz zagrał w barwach tego zespołu reprezentant Polski, Kamil Glik.

    Wyrównane spotkanie

    W całym meczu nie było widać wyraźnej przewagi któregoś z zespołów. Do przerwy żadna ze stron nie zdołała pokonać bramkarza przeciwnika i dlatego też gole zaczęły padać dopiero po zmianie stron. Na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Kamano, który w 48. minucie wykorzystał rzut karny. Monaco zdołało wyrównać kwadrans później, a autorem gola okazał się Pellegri. Gdy mecz dobiegał do końca i wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, rzut karny w 86. minucie wykonywali gospodarze. Kalu jednak nie trafił i goście mieli się z czego cieszyć. Mimo niewykorzystanej jedenastki Bordeaux i tak zadało rywalowi cios. W doliczonym czasie gry Kamano zdobył gola na 2:1 i gospodarze wygrali, zdobywając pierwsze punkty w tym sezonie.

    Mistrz znów wygrywa

    Liderem po trzech seriach zmagań jest obecny mistrz kraju, Paris Saint-Germain. Paryżanie po 12. minutach prowadzili dzięki trafieniu Cavaniego, który otworzył wynik meczu. Mimo  utraty gola spisywani na pożarcie zawodnicy Angers wyrównali 10 minut później z rzutu karnego. Bramkę zdobył Mangani i do przerwy utrzymał się remis 1:1. Po zmianie stron PSG przycisnęło przeciwnika znacznie mocniej i w 51. minucie Mbappe dał drugie prowadzenie Paryżanom w tym meczu. Podopieczni Thomasa Tuchela zdobyli jeszcze bramkę na 3:1, którą strzelił Neymar. Wygrana 3:1 pozwoliła utrzymać gospodarzom pierwsze miejsce w tabeli. W następnej kolejce PSG zmierzy się z Nimes, które ma na koncie 6 punktów w związku z przegraną w sobotę z Tuluzą.

    Dotrzymują kroku

    Oprócz paryskiego klubu jest jeszcze jeden zespół, który po trzech seriach gier ma na koncie komplet oczek. Mowa tu o drużynie Dijon, która tym razem wygrała bardzo wysoko. Dijon pojechało na mecz wyjazdowy z Niceą i nie był faworytem tego starcia. Do przerwy nie oglądaliśmy goli, lecz po zmianie stron goście rozwiązali worek z bramkami. W 67. minucie Aguerd dał prowadzenie swojemu zespołowi. W ostatnich dziesięciu minutach Dijon dołożyło kolejne gole autorstwa Haddadiego i Keity. Jeszcze w doliczonym czasie gry Keita strzelił drugiego gola w meczu i Dijon zdołało wygrać 4:0. Bez choćby punktu w tabeli są jeszcze dwa zespoły. Mowa tu o Angers i Guingamp.