Pierwsza dwójka Ekstraklasy skromnie wygrywa

    Pierwsza dwójka Ekstraklasy skromnie wygrywa

    Dziurek / Shutterstock.com

    Dziurek / Shutterstock.com

    Na dobre rozkręciła się pierwsza w tym roku kolejka Lotto Ekstraklasy.

    W sobotę wszystkie mecze wygrały ekipy gospodarzy, natomiast wczoraj z obu spotkań zwycięsko wyszli goście.

    Ułożyli sobie mecz

    Dobrze powrót na ligowe boiska wspominać będzie Śląsk Wrocław. Zespół ten pod wodzą trenera Lavicki, który prowadził drużynę po raz pierwszy w lidze, rywalizował z ostatnim w tabeli Zagłębiem Sosnowiec. Gospodarze prowadzili już od 7. minuty. Arkadiusz Piech wykorzystał podanie od Piotra Celebana i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Tuż przed upływem trzydziestu minut gry dwie żółte kartki otrzymał Gabedava. W związku z tym zawodnik musiał opuścić murawę z powodu czerwonej kartki. W drugiej części meczu wynik na 2:0 ustalił Radecki. Kolejnym meczem było starcie w Krakowie pomiędzy Cracovią a Piastem. Oba kluby liczą na awans do grupy mistrzowskiej. Podopieczni Waldemara Fornalika prowadzili od 22. minuty, gdy Felix dał ważnego gola Gliwiczanom. Pasy nie poddały się jednak i zaczęły gonić wynik.

    Ważna wygrana

    Już do przerwy na tablicy wyników widniał remis po trafieniu Airama, a na początku drugiej połowy swojego gola dołożył Hanca. Dzięki temu Cracovia wygrała i może cieszyć się z zajmowania na ten moment miejsca w pierwszej ósemce. Najciekawszym sobotnim spotkaniem była rywalizacja lidera, Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin. Faworyci do wygranej prowadzili już od ósmej minuty, czyli po bramce Mladenovicia. Pogoń wiedziała jednak, że ma szanse na osiągnięcie dobrego wyniku, dlatego nie odpuszczała. Do przerwy gospodarze utrzymali jednak prowadzenie. W drugiej połowie goście otrzymali rzut karny. Jedenastkę wykorzystał Drygas, dla którego był to już ósmy ligowy gol w tym sezonie. Lechia ruszyła do ponownego ataku, aby sięgnąć po trzy punkty. Na kwadrans przed końcem Flavio Paixao ustalił wynik meczu na 2:1, dzięki czemu Gdańszczanie wygrali. Mogą oni nadal spokojnie patrzeć na resztę stawki, która ich goni w walce o mistrzostwo.

    Niedziela dla gości

    Tak jak sobota była dniem, podczas którego po trzy punkty sięgali gospodarze, tak w niedzielę było podobnie jak i w piątek. W dwóch spotkaniach wygrywały ekipy gości. W Gdyni Arka rywalizowała z Koroną Kielce. Zwycięstwo pozwoliłoby Arce zbliżyć się do pierwszej ósemki, lecz Korona prowadziła do przerwy 2:0. Trafienia zaliczyli Brown oraz Kovacević z rzutu karnego. Podopiecznych trenera Smółki stać było tylko na jedno trafienie, którego autorem był Siemaszko w 74. minucie. Na koniec dnia Wisła podejmowała w Płocku warszawską Legię. Ekipa ze stolicy nie mogła pozwolić sobie na to, aby Lechia tuż po wznowieniu gry w tym roku odskoczyła od niej jeszcze bardziej. Podczas tego meczu padł tylko jeden gol, a był on dziełem właśnie gości. W 65. minucie po asyście Szymańskiego piłkę do siatki wbił Jędrzejczyk. W tabeli Legia jest druga i ma trzy punkty straty do Lechii oraz sześć oczek przewagi nad Jagiellonią.