Korona prowadziła z Legią, ale została bez punktów

    Korona prowadziła z Legią, ale została bez punktów

    Marcin Kadziolka / Shutterstock.com

    Marcin Kadziolka / Shutterstock.com

    Bardzo ważne zwycięstwo w Kielcach odniosła wczoraj warszawska Legia.

    Podopieczni Deana Klafuricia, mimo że po 45. minutach schodzili do szatni przegrywając, odwrócili losy meczu i wygrali całe spotkanie.

    Słabe nastroje

    Niezbyt dobre nastroje panowały w ostatnich dniach w Warszawie. Mimo że drużyna pokonała w dwumeczu eliminacji do Ligi Mistrzów Cork City, to przegrała ona spotkanie o Superpuchar Polski z Arką Gdynia, a w pierwszej ligowej kolejce uległa Zagłębie Lubin. Jakby tego było mało, we wtorek Legia mierzyła się ze Spartakiem Trnava w ramach pierwszego meczu w eliminacjach do Champions League. Warszawiacy niespodziewanie przegrali mecz 0:2 i są w fatalnej sytuacji przed rewanżem na Słowacji. Korona w pierwszej kolejce zremisowała w Zabrzu z Górnikiem, który miał za sobą mecz w europejskich pucharach. Jak widać, także w drugiej kolejce Kielczanie dostali rywala, który musi grać obecnie na dwóch frontach.

    Hiszpan w ataku

    Szkoleniowiec Legii zadecydował, że w meczu z Koroną od pierwszej minuty na murawie zamelduje się Carlitos. Hiszpan nie dostawał zbyt wielu okazji w Legii na grę od początku spotkań, dlatego wczoraj miał możliwość pokazania pełni umiejętności. Jak się jednak okazało w późniejszej fazie meczu, to inny napastnik Legii zdobył ważnego gola. Do przerwy spotkanie było dość wyrównane, jednak padła w nim jedna bramka. To gospodarze mogli cieszyć się z prowadzenia, gola zdobyła bowiem w 32. minucie Korona. Będąc na lewym skrzydle, Kosakiewicz zagrał do znajdującego się w polu karnym Jukicia, a ten ładnym strzałem umieścił piłkę w siatce obok Arkadiusza Malarza, który nawet nie zareagował.

    Pokazali kto jest lepszy

    Po zmianie stron do głosu doszła Legia. Dean Klafurić postanowił wprowadzić na boisko Kante, lecz bramkę wyrównującą zdobył jeszcze ktoś inny. Krzysztof Mączyński znajdował się ponad 25 metrów od bramki, lecz nie był przez nikogo atakowany. Były zawodnik Wisły Kraków postanowił uderzyć, a piłka wpadła do siatki i Legia mogła cieszyć się z wyrównania. Na tym jednak goście nie poprzestali i dążyli do tego, aby zaliczyć kolejne trafienie. W 67. minucie z lewej strony fenomenalnie w pole karne zagrał Hlousek, a w szesnastce Kante strzałem głową pokonał bramkarza gości. Dzięki tej bramce Legia wyszła na prowadzenie, którego nie oddała już do końca spotkania. Goście wydostali się ze strefy spadkowej, którą zajmowali po pierwszej kolejce.

    Korona Kielce – Legia Warszawa 1:2 (1:0)

    Gole: Jukić 32′ – Mączyński 57′, Kante 67′