Kluby z Trójmiasta zwycięskie w sobotę

    Kluby z Trójmiasta zwycięskie w sobotę

    Marcin Kadziolka / Shutterstock.com

    Marcin Kadziolka / Shutterstock.com

    Po raz kolejny w sobotę rozegrane zostały tylko dwa mecze w Lotto Ekstraklasie.

    Ma to związek z tym, że swoje spotkania w czwartek grało aż trzech przedstawicieli Polski w europejskich pucharach, przez co w lidze zagrają oni w niedzielę.

    Dwa różne mecze

    Wczoraj jako pierwsi na murawę wyszli piłkarze Wisły Płock i Arki Gdynia. Oba zespołu znajdowały się w dolnej części tabeli i mecz w Płock był dla nich szansą na podskoczenie w klasyfikacji. Wisła jak do tej pory na własnym boisku przegrała dwa mecze 1:2, natomiast na wyjazdach remisowała 1:1. Arka natomiast przegrała tylko raz, lecz wciąż czekała na pierwsze zwycięstwo w sezonie. Mecz wieczorny miał wzbudzić o wiele więcej emocji. Spotykały się w nim bowiem ekipy, które jak dotąd jeszcze nie przegrały. Lechia miała dwa punkty przewagi nad Górnikiem i grający u siebie Zabrzanie chcieli przeskoczyć gdańską drużynę w tabeli.

    Emocje po przerwie

    W meczu w Płocku w pierwszej połowie na murawie działo się bardzo mało. Spotkanie było wyrównane, jednak niezbyt ciekawe. W drugiej połowie kibice mogli już być zadowoleni, ponieważ obie drużyny zaczęły grać zdecydowanie intensywniej, a do tego worek z bramkami się rozwiązał. W 56. minucie gola dla gości zdobył Kolev i Wisła stanęła przed trudnym zadaniem. Trener Dariusz Dźwigała od momentu utraty bramki do 68. minuty przeprowadził trzy zmiany w zespole, aby zespół mógł dorównać Arce. Gol padł kilkadziesiąt sekund później, a jego strzelcem okazał się przebywający od początku na murawie Ricardinho. Wydawało się, że mecz zakończy się remisem, ale Arka wywalczyła trzy punkty.

    Celnie strzelali

    W 83. minucie Jankowski po raz drugi w tym spotkaniu wyprowadził Arkę na prowadzenie. Teraz jednak Wisła już nie wyrównała, a trafienie na 3:1 zaliczył jeszcze Siemaszko. W Zabrzu kibice gospodarzy nadzieje na dobry rezultat zaczęli tracić o wiele wcześniej niż fani zgromadzeni w Płocku. W 23. minucie meczu Paweł Bochniewicz skierował piłkę do własnej bramki i Lechia mogła cieszyć się z prowadzenia. 10 minut później wynik podwyższył Paixao i jak się okazało było to trafienie ustalające wynik meczu. W drugiej połowie Górnik miał przewagę w posiadaniu piłki, jednak gole już nie padły. Dzięki wygranej Lechia wskoczyła na pozycję wicelidera i ustępuje tylko Lechowi Poznań. Jagiellonia gra jednak jeszcze dziś z Piastem i w przypadku wygranej którejś z tych ekip, na pewno wyprzedzi ona drużynę Lechii.