Wczoraj odbyło się aż osiem spotkań w ramach pierwszej rundy eliminacyjnej do Ligi Mistrzów.
Oprócz spotkania Legii grały także między innymi zespoły Celtiku, Malmoe czy HJK Helsinki. Obyło się bez niespodzianek.
Spośród stawki ekip, które we wtorkowy wieczór zmagały się w tak wczesnej rundzie eliminacji, jest między innymi Celtic. Klub z Glasgow od lat musi grać w fazach eliminacyjncyh, aby wejść do upragnionej Champions League. Ma to związek z dość niskim obecnie poziomem rozgrywek w Szkocji, kibice wspominają więc ochoczo czasy, gdy zarówno Celtic, jak i Rangersi byli w stanie grać w Lidze Mistrzów. Wczoraj The Bhoys udali się aż do Armenii na spotkanie z Alashkert. Podopieczni Brendada Rodgersa wygrali 3:0, mimo że pierwszego gola zdobyli dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Najbardziej znanym zawodnikiem w zespole jest obecnie Scott Sinclair, który w przeszłości reprezentował barwy między innymi Manchesteru City.
Najwyższe zwycięstwo odniosła zgodnie z przewidywaniami Shkendija Tetovo. Klub z Albanii kilka lat temu wskoczył do grona najmocniejszych drużyn w kraju i w tym roku planuje awansować przynajmniej do fazy grupowej Ligi Europy. Wczoraj Shkendija pokonała walijskie TNS aż 5:0. Cztery gole zdobył Ibraimi, a rewanż w Walii jest już formalnością. W Estonii z Florą Talin wygrał Hapoel Beer Sheva, który pokonał przeciwnika aż 4:1. Wielu kibiców zastanawiało się, jak w Kosowie poradzi sobie szwedzkie Malmoe, jednak jak widać niepotrzebnie. Miejscowa Drita uległa rywalowi aż 0:3,a ostatniego gola w meczu zdobył znany z występów w Werderze Brema Markus Rosenberg.
Skromną wygraną odniosło gruzińskie Torpedo Kutaisi, które mierzyło się z Sheriffem Tiraspol. W rewanżu to jednak Mołdawianie będą faworytami i mają duże szanse na odwrócenie losów tego dwumeczu. Fińskie HJK prowadziło już po 30 minutach 2:0 z Vikingur, jednak grająca u siebie ekipa z Wysp Owczych zdobyła w drugiej połowie gola i przegrała tylko jedną bramką z zespołem z Helsinek. Jedyny remis wczorajszego dnia to starcie Dudelange z Videotonem. Skromnym faworytem byli Węgrzy, lecz mimo prowadzenia do przerwy zremisowali 1:1 i w rewanżu na własnym stadionie będą musieli potwierdzić wyższość nad rywalem, co nie będzie wcale takie proste. Rewanże odbędą się już za tydzień.