Drużyny z czołówki Ekstraklasy tracą punkty

    Drużyny z czołówki Ekstraklasy tracą punkty

    Marcin Kadziolka / Shutterstock.com

    Marcin Kadziolka / Shutterstock.com

    Na inaugurację dziesiątej kolejki Lotto Ekstraklasy doszło do niespodzianek.

    W Płocku gdańska Lechia przegrała z Wisłą, natomiast Legia grała na własnym stadionie z Arką i zaledwie zremisowała ten mecz.

    Zła passa faktem

    W ostatnich kolejkach niezbyt dobrze wiodło się Lechii. Ekipa ta była liderem Ekstraklasy i wydawało się, że w następnych kolejkach nie będzie zbyt łatwo tracić punktów. Tak się jednak nie stało i piłkarze z Gdańska zostali rozgromieni w Krakowie przez Wisłę aż 2:5. Był to ważny pojedynek, ponieważ Biała Gwiazda także znajdowała się w czołówce. Wynik w następnej kolejce był jeszcze bardziej bolesny dla Lechii. Podopieczni Piotra Stokowca prowadzili 3:0 do przerwy w starciu z Zagłębiem Lubin, lecz ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:3. Spotkanie w Płocku było szansą na przełamanie, ale Wisła chciała odnieść swoje drugie zwycięstwo w sezonie. Do przerwy nie oglądaliśmy żadnych goli, lecz po zmianie stron było o wiele ciekawiej.

    Niewykorzystana sytuacja się zemściła

    Arbiter spotkania uznał w drugiej połowie, że w polu karnym gospodarzy faulowany przez Ricardinho był Haraslin. Do piłki podszedł Flavio Paixao, lecz trafił w słupek. Niewykorzystana jedenastka zemściła się na gościach na kwadrans przed końcem. Po dośrodkowaniu w pole karne piłkę uderzył Angielski, a ta wpadła do bramki. Wisła wygrała skromnie, lecz jest to ważne zwycięstwo dla tej drużyny. Drugie wczorajsze spotkanie zapowiadało się jeszcze ciekawiej. Legia grała w Warszawie z Arką i liczyła na zdobycz punktową. Ostatni raz drużyny te spotkały się ze sobą w lipcu, kiedy to rywalizowały o Superpuchar Polski. Wtedy zwycięsko ze starcia wyszła Arka, która pokonała Legię 3:2.

    Szybkie prowadzenie

    Goście już w 3. minucie zdobyli gola. Dobrze w polu karnym piłkę przyjął Kolev i zgrał ją do Jankowskiego. Piłkarz Arki uderzył tuż przy krótkim słupku, a Radosław Cierzniak nie zdołał skutecznie zainterweniować. Legia zabrała się do odrabiania strat, lecz gola wyrównującego zdobyła dopiero w 45. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową trącił Wieteska, a do bramki futbolówkę wpakował z najbliższej odległości Kucharczyk. W drugiej połowie więcej goli już nie oglądaliśmy, co oznaczało podział punktów. Mimo przewagi w posiadaniu piłki Legia nie potrafiła stworzyć na tyle dobrych okazji, aby zdobyć swoją drugą bramkę w tym meczu. Dzięki wczorajszym wynikom liderem Lotto Ekstraklasy wciąż pozostaje Jagiellonia.