Jan Urban na gorącym krześle

    Jan Urban na gorącym krześle

    Przed rozpoczęciem rundy wiosennej sporo mówiło się, o tym że kilka pierwszych spotkań może determinować przyszłość aktualnego szkoleniowca Śląska Wrocław. Wiele osób, które miały swoje dojścia wokół klubu informowało opinię publiczną o tym że Jan Urban pozostał w klubie tylko ze względu na to że jego zwolennikiem jest prezydent miasta, Rafał Dutkiewicz i przekonał radę nadzorczą żeby pozostawić go na stanowisku. Decyzja ta spotkała się z mieszanymi odczuciami, jedni mówili że to dobrze, wszakże trenerzy to nie rękawiczki, nie można ich co chwilę zmieniać, natomiast druga grupa, z przeciwnego bieguna atakowała argumentami ciężkimi do obalenia : Śląsk pod wodzą Urbana gra siermiężną piłkę, przeciętnie punktuje, zwłaszcza na wyjazdach, gdzie nie potrafią wygrać meczu od początku sezonu.

    Na jesień było źle, na wiosnę zaczęło się tragicznie

    Rundę jesienną Jan Urban zakończył wraz zespołem na 11. Miejscu w ligowej tabeli. Było to olbrzymie rozczarowanie, w lecie do klubu dołączyli uznani piłkarze, np. Król Strzelców Ekstraklasy, Marcin Robak. Oprócz niego do klubu przy Oporowskiej trafili inni bardzo uznani ligowcy po udanych, mniej lub bardziej, wojażach za granicą. Chodzi tutaj w głównej mierze o Jakuba Koseckiego, który swego czasu był reprezentantem Polski i rozgrywał sezon w barwach Legii, kiedy był odkryciem i wielu obserwatorów widziało go w barwach solidnych zagranicznych klubów i to w lepszych ligach niż 2. Bundesliga do której ostatecznie trafił.

    Jan Urban

    Jan Urban | Tomasz Bidermann / Shutterstock.com

    Przygoda ta nie była zbyt udana, postanowił więc powrócić do Polski, żeby obudować swoją karierę i wydawało się że Śląsk Wrocław to idealne połączenie, klub zyskuje tak bardzo potrzebnego im skrzydłowego, natomiast Jakub dostał scenę na której może ponownie zaistnieć. Niestety, jedyne czym się wyróżniał to tatuaże. Oprócz niego do Wrocławia trafił również Arkadiusz Piech. Napastnik, kojarzony głównie z chorzowskim Ruchem jest zawodnikiem, który regularnie był w stanie dostarczać kilkanaście goli dla swojego śląskiego pracodawcy, ma za sobą również przygodę w barwach Legii gdzie nie wyglądało to tak jak sobie życzył i postanowił wyjechać na Cypr. Życie na mitycznej wyspie było na pewno bardzo przyjemne ale jego kariera, podobnie jak Koseckiego, stała w miejscu i postanowił wrócić do Polski a szansę zdecydował się dać mu Śląsk. Patrząc na te wzmocnienia kibice mieli dobre odczucia przed rozpoczęciem sezonu ale rzeczywistość szybko ich zaskoczyła. Słaba, nieprzyjemna dla oka gra oraz katastrofalna dyspozycja w meczach wyjazdowych zaowocowała 11. Miejscem w klubowej tabeli po zakończeniu pierwszej rundy.

    Kibice wrocławskiego klubu i część obserwatorów spodziewało się, że na wiosnę rozpoczną marsz w górę tabeli, w końcu kadra zespołu wrocławskiego klubu jest bogata w uznane nazwiska na polskich boiskach i na pewno ten zespół nie powinien być zamieszany w walkę o utrzymanie. Pierwszy mecz rundy wiosennej Śląsk grał z Cracovią przy ul. Kałuży a jak wspominałem wcześniej, wrocławski klub nie wygrał na wyjeździe od początku sezonu. Spotkanie dla Wrocławian rozpoczęło się bardzo dobrze, wyszli nawet na prowadzenie, jednakże ostatecznie nie udało im się wywieźć z Krakowa nawet punktu. Koszmarny błąd w końcowej fazie meczu popełnił Mariusz Pawelec, kiedy skiksował w swoim polu karnym przy próbie wybicia piłki i chwilę potem Denis Rakels mógł cieszyć się z bramki na 2-1 dla Cracovii. Jednak to nie tylko błędy indywidualne decydowały o porażce, wiele razy zespół ratował bramkarz, Kuba Słowik, ponadto Śląsk miał bardzo duże problemy z kreowaniem gry, co powinno przychodzić im dużo łatwiej, w końcu mają w swoim składzie zawodników o uznanej w Polsce marce. Drugim spotkanie w nowej rundzie był mecz w Warszawie, przeciwko Legii. Niewielu było optymistów, którzy wróżyli Wrocławianom zdobycie choćby jednego punktu i jak się okazało mieli rację. Śląsk już po kilkunastu minutach przegrywał 3-0 po hat tricku Kaspera Hamalainena i wtedy mieli swój jedyny dobry moment w meczu, gdy młody, 18 letni Grygier dograł piłkę do Picha, który strzelił na 3-1, a chwilę potem, ten sam młodzieniec obsłużył świetnym podaniem Kubę Koseckiego, który zmarnował okazję do zdobycia bramki kontaktowej. Finalnie spotkanie zakończyło się wysoką porażką Śląska 4-1 i znów podniosły się głosy o zwolnieniu trenera Urbana.

    Czy Urban powinien odejść? Kto ewentualnie za niego?

    Wydaje się że przyszłość byłego piłkarza jest przesądzona i zarząd klubu z Wrocławia pożegna się z nim. Jeśli udałoby mu się utrzymać jeszcze posadę, to prawdopodobnie będzie to tylko chwilowe, ponieważ w następnych meczach Śląsk gra u siebie z rewelacją ligi – Górnikiem Zabrze, oraz na wyjeździe przy Bułgarskiej podejmie wicelidera, Lecha Poznań. Zachowanie posady może być tylko odroczeniem wyroku, ciężko spodziewać się że Wrocławianie w tych dwóch meczach ugrają więcej niż jeden punkt, a w tym wypadku oznaczałoby to gwałtowne zbliżenie się do strefy spadkowej, z której systematycznie wygrzebuje się m.in. Pogoń Szczecin. Wskazanie ewentualnego następcy Jana Urbana jest trudne, mógłby to być jakiś szkoleniowiec z zagranicy, w końcu klub ma doświadczenia ze ściąganiem do zespołu anonimowych trenerów, jak np. Stanislav Levy, który co by nie mówić osiągał z zespołem bardzo przyzwoite wyniki. Możliwe jest też jakaś zmiana wewnątrz ligi, na gorącym krześle znajduje się Maciej Bartoszek w Termalice Bruk-Bet Nieciecza i być może zostanie zwolniony, a wtedy Śląsk Wrocław mógłby zainteresować się tym szkoleniowcem.