W poniedziałkowym meczu w Lotto Ekstraklasie Korona Kielce mierzyła się ze Śląskiem Wrocław.
Gospodarze tego spotkania mimo tego, że przegrywali, potrafili odwrócić losy meczu, aby ostatecznie zwyciężyć.
Przed spotkaniem obie drużyny znajdowały się blisko siebie w tabeli. Zarówno Korona, jak i Śląsk miały na koncie cztery punkty. Śląsk dobrze wszedł w sezon, wygrywając pewnie u siebie z Cracovią. Następnie podopieczni Tadeusza Pawłowskiego zremisowali w Gdańsku, a w poprzedniej kolejce przegrali na własnym boisku z Lechem Poznań. Droga Korony w obecnym sezonie była nieco inna. Najpierw Kielczanie zremisowali z Górnikiem Zabrze, aby następnie ulec na własnym boisku Legii. W trzeciej kolejce Korona zdołała jednak wygrać w Płocku z Wisłą i wydawało się, że na własnym stadionie może rozpocząć serię zwycięstw. W poprzednim sezonie Korona potrafiła wygrać na własnym boisku ze Śląskiem aż 3:0 i na powtórzenie tego rezultatu liczyli fani kieleckiej drużyny.
Mecz dobrze ułożył się dla gości. Szansę na grę od pierwszej minuty otrzymał Marcin Robak, co w ostatnich meczach nie miało miejsca. Napastnik Śląska odwdzięczył się trenerowi już w 10. minucie, kiedy to zdobył dość kuriozalnego gola. Korona postanowiła wykonać wrzut z autu podaniem do bramkarza. Hamrol jednak źle przyjął piłkę, a dopadł do niej właśnie Robak, który wpakował futbolówkę do siatki. Mimo utraty łatwej bramki gospodarze nie poddali się i zdołali wyrównać. W 17. minucie na strzał w polu karnym zdecydował się Janjić, ale ręką interweniował Celeban. Sędzia po kilku minutach postanowił podyktować jedenastkę dla gospodarzy.
W 20. minucie meczu do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Soriano. Mimo że Słowik wyczuł zamiary strzelca, to nie zdołał wybronić strzału i Korona wyrównała. Wynik 1:1 utrzymywał się do przerwy, a w drugiej części gry zobaczyliśmy już tylko jednego gola. Warto dodać, że po zmianie stron to goście zdecydowanie odważniej atakowali, jednak to nie oni na koniec cieszyli się ze zwycięstwa. W 81. minucie pędzący prawą stroną Rymianiak otrzymał piłkę i dośrodkował ją w pole karne. Tam idealnie głową uderzył ją Górski, dzięki czemu wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Przez kolejne minuty meczu wynik nie uległ już zmianie i Korona wygrała po raz drugi z rzędu w tym sezonie. Kielczanie są obecnie na piątym miejscu w tabeli ze stratą pięciu punktów do lidera z Poznania.