Roma nie traci nadziei na awans

    Roma nie traci nadziei na awans

    bestino / Shutterstock.com

    Wieczorem rozstrzygnie się kwestia drugiego finalisty Ligi Mistrzów. O jedno miejsce walczą AS Roma i FC Liverpool.

    Ekipa z Anglii znajduje się w bardzo korzystnym położeniu, wygrała ona bowiem pierwsze spotkanie z rzymskim zespołem 5:2.

    Zagrać jak w ćwierćfinale

    W pierwszym meczu Liverpool rozgromił przeciwnika 5:2, mimo że prowadził już 5:0. To właśnie te dwa gole dają Romie nadzieje na awans do finału Champions League. Jeszcze trudniejsza sytuacja czekała Rzymian w ćwierćfinale, kiedy to włoski klub przegrał w pierwszym spotkaniu z Barceloną 1:4, aby w rewanżu wygrać 3:0. Zwycięstwo na stadionie olimpijskim w Rzymie było sensacją, odrobienie trzech goli w pojedynku z Barceloną to nie lada wyczyn. Giallorossi pokazali jednak, że przy odpowiedniej mobilizacji są w stanie pokonać każdego rywala. Dzisiaj podopieczni Eusebio Di Francesco będą musieli wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, aby odwrócić losy dwumeczu, jednak wszystko jest możliwe.

    Klopp z szacunkiem

    Biorąc pod uwagę, jak Roma odrabia straty w Lidze Mistrzów, nie można być pewnym tego, że Liverpool już awansował. Na to samo uczula swoich zawodników Jurgen Klopp, który twierdzi, że jego zespół jeszcze niczego nie osiągnął. Dodatkowo szkoleniowiec The Reds wspomina, że Liverpool, aby awansować do Ligi Mistrzów musiał grać w eliminacjach tych rozgrywek. Liverpool pokonał w nich pewnie Hoffenheim i dzięki temu znalazł się w fazie grupowej Champions League. Dodatkowo Klopp odniósł się do niedzielnego meczu z Chelsea. W przypadku porażki The Reds nadal nie będą oni pewni zajęcia miejsca w pierwszej czwórce w lidze – My gramy z Romą, podczas gdy Chelsea ogląda nasz mecz. Potem jedziemy do Chelsea i gramy z Brighton u siebie, mamy wciąż pracę do wykonania – dodał Niemiec.

    Liczą na skuteczność

    Zarówno Roma, jak i Liverpool zamierzają wyjść na dzisiejsze spotkanie, aby zdobywać gole. Oczywiście bramek zdecydowanie będą potrzebowali gospodarze dzisiejszego meczu, ale mając taką siłę rażenia, jaką ma Liverpool, grzechem byłoby cofnąć się do defensywy. The Reds pamiętają rewanżowe starcie z Manchesterem City w 1/4 finału, kiedy to po zwycięstwie u siebie 3:0 szybko stracili gola na wyjeździe. Dopiero po przerwie Liverpool zaczął grać ofensywnie, dlatego dzisiaj zespół z Anglii nie może popełnić tego samego błędu. Podopieczni Kloppa będą chcieli kontrować i próbować zdobyć gola, który ostudziłby nadzieje Rzymian na awans.