Faworyci w niedzielę znowu wygrywali

    Faworyci w niedzielę znowu wygrywali

    Marcin Kadziolka / Shutterstock.com

    Marcin Kadziolka / Shutterstock.com

    Ciekawie rozstrzygnęły się mecze Ekstraklasy rozgrywane w niedzielę.

    Wczoraj grały trzy kluby nadal walczące w eliminacjach do Ligi Europy i każdy z nich wygrał swoje ligowe spotkanie.

    Piast stracił lidera

    Ciekawie zapowiadało się starcie w Gliwicach, gdzie Piast podejmował Legię. Broniący tytułu klub musiał zmierzyć się z obecnym liderem rozgrywek, dlatego było wiadomo, że nie będzie to łatwe zadanie. Legia nie wystawiła najlepszego składu, aby piłkarze mogli odpocząć przed czwartkowym spotkaniem rewanżowym z Dudelange. W pierwszej połowie Piast sprawiał dobre wrażenie, lecz to goście zdobyli gola dającego im prowadzenie. W 22. minucie Jędrzejczyk strzelił ważną bramkę i taki wynik utrzymał się do przerwy. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy czerwoną kartkę zobaczył Pietrowski i Legia była w naprawdę komfortowej sytuacji. W drugiej części gry to jednak Piast kontrolował grę i w końcu zdołał wyrównać. W 56. minucie Papadopoulos trafił do bramki strzeżonej przez Arkadiusza Malarza i Warszawiacy mieli problem. W dalszej części meczu obie strony atakowały, jednak ostatecznie to Legia była w stanie zdobywać kolejne bramki, które dały jej zwycięstwo.

    Strzelili w końcówce

    Mecz zbliżał się do końca, lecz goście nie poprzestawali na atakach. W 86. minucie Kante po asyście Kucharczyka z rzutu rożnego wyprowadził Legie na prowadzenie, a w doliczonym czasie gry Nagy strzelił gola na 3:1 i przypieczętował zwycięstwo Legii. W kolejnym niedzielnym meczu Zagłębie podejmowało w Lubinie Jagiellonię. Białostoczanie wciąż wierzą w awans do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Europy. We wczorajszym meczu wyjazdowym ekipa z Podlasia znowu sięgnęła po trzy punkty. W 26. minucie Bezjak wyprowadził Jagę na prowadzenie. Co ciekawe, to Zagłębie mogło wcześniej prowadzić, ale Łukasz Janoszka nie wykorzystał rzutu karnego. Strzał z jedenastu metrów, jak i dobitkę świetnie wybronił Marian Kelemen. W drugiej połowie gospodarze mieli optyczną przewagę na boisku, lecz nie potrafili stworzyć z tego dogodnych okazji strzeleckich. Pechowo dla Zagłębia ułożyła sę też 73. minuta, kiedy to Balić zaliczył trafienie samobójcze. Dzięki temu Jagiellonia wygrała mecz 2:0 i ma 9 punktów na koncie.

    Pogrom nowego lidera

    Dzięki porażce Piasta, aby wskoczyć na fotel lidera, Lechowi brakowało do tego zdobycia zaledwie jednego punktu. Poznaniacy chcieli jednak z przytupem zająć pierwsze miejsce w tabeli i rozgromili Zagłębie Sosnowiec. Już w 7. minucie piłkę w środku boiska świetnie przejął Cywka. Następnie Lechici rozegrali ją tak, że trafiła ona do Tomczyka. Młody napastnik tuż przed bramkarzem zagrał futbolówkę do Amarala, a ten nie miał problemów, by wpakować ją do pustej bramki. Także Tomczyk mógł cieszyć się wczoraj ze swojego gola. W 20. minucie piłkarz ten zdobył pierwszą bramkę, a jeszcze przed przerwą podwyższył na 3:0, dobijając piłkę do siatki po strzale Amarala. W drugiej połowie gra wyglądała już spokojniej, a na boisku w 64. minucie pojawił się Maciej Gajos. Ten piłkarz kilka minut później uderzył nie do obrony i podwyższył rezultat na 4:0. Takim wynikiem Kolejorz wygrał wczorajsze spotkanie. Goście stworzyli sobie we wczorajszym meczu naprawdę dużo dobrych okazji do zdobycia gola i może dziwić, że wrócili do Sosnowca bez ani jednego trafienia.