APOEL sensacyjnie odpada z eliminacji do Ligi Mistrzów

    APOEL sensacyjnie odpada z eliminacji do Ligi Mistrzów

    Ververidis Vasilis / Shutterstock.com

    Ververidis Vasilis / Shutterstock.com

    We wczorajszych spotkaniach eliminacji do Champions League w większości meczów obyło się bez niespodzianek.

    Mimo wygranej z dalszej rywalizacji odpadł APOEL Nikozja, co jest największym zaskoczeniem obecnej rundy.

    Musieli odrabiać

    Problemy APOEL-u rozpoczęły się w pierwszym spotkaniu. Zespół ten pojechał na Litwę, aby zmierzyć się z Suduvą. Wydawało się, że już w pierwszym meczu Cypryjczycy zapewnią sobie awans, lub przywiozą spokojną zaliczkę, aby na własnym stadionie dobić rywala. Tak się jednak nie stało i już do przerwy to Litwini prowadzili 1:0. APOEL zdołał odpowiedzieć tylko jednym golem w końcówce i było wiadomo, że w rewanżu będzie musiał wygrać dwoma golami, by awansować. Wczorajszy mecz nieźle ułożył się dla ofensywnie usposobionego APOEL-u. Do przerwy zespół ten prowadził 1:0 i wszystko wskazywało na to, że druga bramka jest tylko kwestią czasu. Litwini jednak dzielnie się bronili i ostatecznie więcej goli w spotkaniu już nie padło. W związku z tym Cypryjczycy sprawili dużą sensację odpadając w tak wczesnej rundzie.

    Awansowali w mękach

    Były także drużyny, które mimo problemów zdołały awansować dalej. Crvena Zvezda Belgrad po remisie na Łotwie ze Spartaksem musiała mieć się na baczności, aby nie stracić gola w rewanżu. W spotkaniu przez ponad 70 minut utrzymywał się bezbramkowy remis, co w przypadku zakończenia meczu takim rezultatem oznaczałoby dogrywkę. Wtedy jednak gospodarze wyszli na prowadzenie za sprawą Bena, a Kilka minut później przypieczętowali wynik na 2:0. Węgierski Videoton też nie miał łatwej przeprawy. Brak wygranej w Luksemburgu oznaczał walkę na całego w rewanżu. Do przerwy prowadzili gospodarze, lecz po zmianie stron Dudelange wyrównało. W 58. minucie na prowadzenie Videoton wyprowadził Scepović, a goście nie zdołali już zdobyć gola dającego im awans.

    Napędzili stracha

    Zdecydowanie najdziwniejszy przebieg miał dwumecz pomiędzy macedońską Shkendiją a walijskim TNS. Na własnym boisku Shkendija wygrała 5:0 i jechała na rewanż pewna swego, co nie może dziwić. Walijczycy nie odpuścili jednak i zaczęli odrabiać straty. Już do przerwy TNS prowadził 3:0, lecz ostatecznie skończyło się tylko na 4:0. Mimo tak wysokiej wygranej to rywale awansowali dalej. Po wygranej u siebie z Crusaders 7:0 w dobrych nastrojach na mecz w Irlandii Północnej leciał Ludogorets. Zespół z Bułgarii ponownie wygrał, tym razem 2:0. Po raz kolejny gola zdobył Jakub Świerczok, który wystąpił od pierwszej minuty.